niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział I

Śmierć

Ostatnie co ujrzał to uśmiech. Uśmiech, którego nigdy nie widział. Było w nim tyle nienawiści. Po chwili powoli zamknął oczy czując się jakby jego serce miało zaraz eksplodować. W jego głowie brzmiał cichy chichot. Rozpoznał go. Wiedział, że się nie mylił, żałował, że nie mógł znaleźć dowodów...ten cholerny śmiech rozchodzący się w jego czaszce. Czy to mu się tylko zdawało? Zaczęło się robić zimno, serce spowalniało a Ryuuzaki zaczynał drętwieć. Po chwili jego serce odmówiło posłuszeństwa. Skurcze ustały, oddech również. Czy to wszystko miało sens? Czy całe życie miało sens? Tyle rozwiązanych spraw, tyle ocalonych, tyle dobra...a teraz nawet nikt nie dowie się, że odszedł. Że już nie wróci. Teraz świat zdany jest sam na siebie. Jedyna osoba zdolna powstrzymać Kirę nie żyje. Nie żyje? Te dwa słowa rozpływają się razem z łzami na lodowatej podłodze. Nie...to Ryuuzaki jest taki zimny. Przez chwilę wydaje się jakby czas na chwilę się zatrzymał tak jak jego serce, które niegdyś nieustannie biło spokojnym rytmem. Serce. Serce, które jako jedyne "ukazywało" emocje, które tłumiły usta.  Usta. Usta niegdyś roześmiane teraz zaciśnięte, martwe.
 Wszystko co działo się potem było przytłumione szokiem i rozpaczą. Czy on naprawdę odszedł?
-Nie...to nie możliwe...-wyrwał się trzęsący głos z ust jednego z policjantów. Każdy chciał to powiedzieć. On nie żyje. Jedyna nadzieja świata nie żyje. Czy to nie ostrzeżenie? Czy to nie znaczy, że wszyscy obecni mogą podzielić los nieszczęśnika? Nikt jednak o to nie dba. Schuichi Aizawa jako drugi podbiegł do swojego dowódcy. Pierwszym był ten, którego Ryuuzaki traktował jako przyjaciela. Czy jednak słusznie? Nie. Nie powinien był tego robić. Ten, którego zwał przyjacielem sam przyczynił się do jego śmierci. Morderca. Słowo to rozbrzmiewało w jego głowie. Miano to idealnie do pasowało. Po chwili jednak ku zdziwieniu wszystkich obecnych z piersi Rait'a wyrwał się krzyk. Krzyk zawierający rozpacz. Dlaczego? W końcu chciał takiego obrotu spraw. Czyżby jednak zrozumiał swój błąd? Cóż to? Teraz na jego twarzy maluje się delikatny uśmieszek, lekko dostrzegalny lecz prawdziwy. 
-Gdzie jesteś!-Krzyknął w przestrzeń. Dobrze wiedział czego szukał. W napływie nagłej złości zaczął przetrząsać korytarze. Czego szukasz Raito? Jego kroki niosą się echem po pustych korytarzach. Czego szukasz? Oddech przyśpiesza, serce bije szybciej. Dokąd idziesz? Nagle kroki milkną. Mężczyzna zatrzymuje się niedaleko...no właśnie czego? Trzy metry od czubka nosa jego czarnego, skórzanego buta znajduje się spora ilość srebrzystego piasku. Znalazł. Znalazł to czego szukał. Na samym środku czerni się okładka notesu. Raito nie potrafi powstrzymać szaleńczego napadu śmiechu. Tak. Teraz nic go nie powstrzyma. Zwycięsko podniósł z ziemi notes i starł z niego resztki piasku. Przejrzał jego zawartość i ukrył go pod swoją koszulą. Wszystko układało się tak jak zaplanował. Udało mu się pozbyć dwóch przeszkód za jednym zamachem. Rem - jedyny Shinigami, który mógłby mu zaszkodzić zginął. Ten sam los podzielił również L. Teraz już nikt mu nie przeszkodzi w jego okrutnym planie. Reszta zespołu jest słaba. Każdy mógłby nimi manipulować. Zwycięstwo. Raito ponownie zaczął się śmiać. Już niedługo świat zmieni się nie do poznania....

1 komentarz:

  1. Szczerze to ja nie wiem czy czytać dalej bo nie wiem czy jest zakończone ;-; a patrząc na daty to niezbyt chce mi się tyle czekać ;-;

    OdpowiedzUsuń