wtorek, 18 marca 2014

Rozdział XVIII

Twarzą w twarz

Wkrótce zabrakło mu tchu. Oddech stał się cięższy, a serce niemalże wyskoczyło mu z piersi. Mimo tego biegł dalej wykorzystując ostatnie pokłady energii. Po kilku minutach nie miał już siły by nawet iść, więc wlókł się ulicą usiłując złapać oddech. Przez cały czas drażniło go, że ludzie się mu przyglądają. Lawliet wiedział, że jego wygląd pozostawia wiele do życzenia, jednak nie mógł zrozumieć dlaczego na twarzach przechodniów maluje się zdziwienie. Cicho prychnął i postarał się nie zwracać na to uwagi. Jednak...jak ty byś się czuł, gdyby spoglądały na ciebie dziesiątki oczu?...Jakbyś się czuł, gdyby świdrujące spojrzenia nie odpuszczały cię ani na krok? Było to bynajmniej niekomfortowe i wprawiało L w stan lęku. Postanowił jednak pozbyć się tego uczucia. Akurat naprzeciw miejsca, w którym sobie przystanął znajdowała się dość spora cukiernia. Bowiem czy jest coś lepszego od słodyczy? Mężczyzna czym prędzej pobiegł pod okno wystawowe cukierni, na którym przywitała go wystawa wykonana z łakoci. To wywołało u niego chęć wejścia do środka sklepu. Jak na skrzydłach podleciał do drzwi i już po chwili znalazł się w cukierni. Lawliet aż pisnął z zachwytu, gdy ujrzał ogromny wybór przeróżnych lizaków, landrynek, pierników, ciasteczek, żelek i czekolady, a na ustach chłopaka pojawił się szeroki, niczym u małego dziecka uśmiech. Doskoczył do lady i kupił sobie dwa lizaki i mleczną czekoladę. Z wielkim żalem omiótł sklep spojrzeniem. Niestety...musiał oszczędzać, bowiem wszystkie pieniądze, które posiadał zostały przekazane Nearowi po śmierci Lawlieta. Jednak na tę chwilę i to mu wystarczyło. Włożył truskawkowego lizaka do ust i wyszedł do sklepu. Dopiero teraz dostrzegł, że pogoda drastycznie się zmieniła. Ciemne, burzowe chmury pojawiły się znikąd, a w momencie, gdy mężczyzna spojrzał w niebo lunął lodowaty deszcz. Mężczyzna cicho westchnął i ruszył dalej przed siebie. Przynajmniej nie czuł się już obserwowany, bowiem przechodnie czym prędzej pobiegli do domu. W zasadzie Lawliet powinien zrobić to samo, jednak wciąż nie miał zamiaru spotkania się z Taso. Miał jej już serdecznie dosyć i nie obchodziło go to, czy znów się przeziębi. W końcu to jej wina, bo przez nią nie może wrócić do mieszkania. Przynajmniej tak sobie ubzdurał. Nawałnica powoli łagodniała. Po krótkiej chwili duże, ciężkie krople zmieniły się na lekką mżawkę. Mężczyzna westchnął. Zrobiło się mu zimno. Zapewne spowodowane było to mokrym ubraniem. Postanowił, że musi znaleźć jakieś schronienie. Przyśpieszył kroku, gdy nagle znalazł się w okolicy cmentarza. Zainteresował go dość spory nagrobek stojący dokładnie w samym jego centrum. 
~"W sumie co mi szkodzi"~pomyślał i ruszył w jego kierunku. Minął starą, skrzypiącą bramę i obumierające drzewo. Przecisnął się między starymi płytami nagrobnymi przy okazji tłukąc kilka zniczy. Cicho jęknął. Nie lubił odgłosu tłuczonego szkła. Jednak ogromna mogiła całkowicie przykuła jego uwagę. Dopiero gdy do niej podszedł zrozumiał, że nie powinien był tu przychodzić, bowiem napis na płycie nagrobnej wprawił go w melancholijny nastrój.

Tu spoczywa
św. p. Lawliet Lawsford aka "L"

31.10.1982-05.11.2007

Dziękujemy Ci

-Wiedziałem, że tu przyjdziesz.-rozległ się głos. Lawliet momentalnie zacisnął pięść jednak nie zaatakował. Sam nie wiedział dlaczego. Chyba po prostu mu się nie chciało. Włożył kolejnego lizaka do ust, jednak nie odwrócił się do rozmówcy.
-Ani trochę się nie zmieniłeś Ryuuzaki-kun.-rozległ się śmiech. Ten cholerny śmiech, który prześladował Lawlieta przez ostatni czas. Miał go już serdecznie dosyć, lecz mimo tego nie zareagował. Kilka razy pokręcił tylko patyczkiem lizaka w dłoni.
-Myślę, że mogę powiedzieć to samo o tobie...Raito-mruknął i powoli zwrócił się w kierunku chłopaka.-No...może trochę urosłeś...i masz dłuższe włosy.-powiedział kpiącym tonem dokładnie przyglądając się brązowej czuprynie wysokiego chłopaka. 
-Z tego co widzę nawet po śmierci nie zmądrzałeś.-powiedział Yagami i sięgnął do kieszeni orzechowego płaszcza po chwili wydobywając z niej szkarłatny notatnik Taso.
-Daruj sobie. Powiedz mi po co tu przybyłeś? Chyba nie po to by mnie nękać co? No...zawsze możesz wykonywać zadania Watariego...przynosić mi kawę i gotować...-powiedział i mimowolnie się zaśmiał. Naprawdę chciałby zobaczyć Raito w takiej sytuacji...
-Od tego masz chyba Taso.-mruknął zażenowany-opuściłeś się ostatnio "L". Nie chcesz wykonać powierzonego ci zadania. Mimo, iż zapewniliśmy ci wszystkie potrzebne warunki. Daliśmy ci nawet Taso by spełniała twoje zachcianki.-warknął-a ty nadal nie chcesz robić tego czego od ciebie oczekujemy.
-My? Masz rozdwojenie jaźni? W końcu okręciłeś sobie króla Shinigami wokół palca. Mam rację? Nadal spełniasz powinność Kiry, choć jesteś na tyle przyziemny, że nie potrafisz okiełznać pełnej mocy notatnika. Dlatego też nie zamierzam ci ani odrobinę pomagać.-powiedział Lawliet. Yagami się zdziwił. Mimo upływu lat umiejętność dedukcji Ryuuzakiego ani trochę nie zmalała...
-Dokładnie. Ani trochę mnie nie zawiodłeś Ryuuzaki. ale pozwól, że się o coś zapytam...nie interesuje cię co się dzieje z Taso?-zaśmiał się i rzucił notatnik pod stopy mężczyzny. Lawliet dopiero teraz dostrzegł, że przedmiot jest poplamiony...krwią...

4 komentarze:

  1. Nie mogę w to uwierzyć !.Głupi Raito !.Jak go złapie to go Ryuuk ni pozna !.Jeśli zrobił coś Taso .. Czyli jednak ludzie go znają -.- .Kto był tak głupi i po śmierci Lawieta wydał jego tożsamość ?.Pewnie Near zawsze go nie lubiłam... Rozdział ciekawie napisany .Podobał mi się pomysł z cmentarzem.
    Czekam na następny rozdział i dziękuje za powiadamianie.
    Pozdrawiam i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję :) Jeśli chodzi o wydanie tożsamości L postaram się to uściślić w następnym rozdziale :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy masz jakąś przybliżoną datę napisania następnego rozdziału ? Wiem , że mnie powiadamiasz ,ale nie mogę się doczekać :D

      Usuń
    2. powiem tyle: pomysł mam, lecz jeszcze nie wiem jak ubrać go w słowa. Jestem pewna, że rozdział powinien pojawić się dziś wieczorem lub jutro popołudniu :)

      Usuń